Dziś zrecenzuję rysunki TsubakiAkai, polskiej fanki anime.
W obrazie tym dominują barwy ciepłe, co ma prawdopodobnie podkreślać dobry nastrój bohaterki noszącej strój czarodziejki. Anatomia jest poprawna - nie ma nienaturalnie wygiętych kończyn, ani innych dziwactw. Największą zaletę obiektu stanowi jednak poza postaci - duża ilość skosów uzmysławia, iż się porusza i, że autorka nie szczędziła sobie trudu w wykonaniu tego. Dopełnieniem wszystkiego są liczne szczegóły takie jak zgniecenie spodni lub rysy buta.
Nie oglądam japońskich animacji, więc po opisie mogę domyślać się, że mamy do czynienia z prawdziwą czarodziejką. Tezę tą potwierdzają również liczne gwiazdy w tle - obiekty takie są symbolem czarów i nienaturalny wir w lewym, górnym rogu - prawdopodobnie efekt czarów. Ciekawy jest również znak w oku - czyżby oznaczał on przynależność do jakiejś organizacji? A może to tylko zasłona pustego oczodołu?
Tutaj jest z kolei jakaś dziewczyna. Zwraca się twarzą do widza, dzięki czemu widać - nawet pomimo małych rozmiarów dzieła, iż ma czerwone oczy i jakieś malunki na policzkach. Umiejętność oddania takich smaczków przy tak małej ilości pikseli zasługuje na najwyższe uznanie. Co ciekawe reszta ciała stoi tyłem do odbiorcy, nadaje to bohaterce nieco dziwny wygląd i nie może być przypadkowe.
Największym plus stanowi jednak coś innego - tło. Twórczyni musiała się namęczyć stawiając te wszystkie kropki tak, żeby wyglądały konstelacje gwiazd. Jeszcze lepiej wypadają kolory: jasny-żółty przechodzi w fioletowy, fioletowy w niebieski, a niebieski w zielony w miarę oddalania się od poświaty zachodzącego Słońca. W ten sprytny sposób dodano nie rażący w oczy, ale ładny kontrast i dobrze pokazano przejście między dniem, a nocą.
Niestety istnieje pewna wada: podłoże jest kompletnie szare i nic na nim nie rośnie. W pierwszej chwili pomyślałem wręcz, że bohaterka stoi nie na ziemi, tylko na chmurze. Wykorzystanie ciemnej zieleni z pewnością naprawiłoby ten drobny problem.
To dzieło zostało stworzone w godzinę i 15 minut, co samo w sobie stanowi gigantyczne osiągnięcie. Przejdźmy jednak do właściwej oceny - autorka po raz kolejny wykorzystała zachód Słońca do dodania kontrastu, co nie razi w oczy i urozmaica obraz. Głównym bohaterem jest lis patrzący się na gwiazdę. Anatomia prawidłowa.
Ponownie najlepiej wypada tło - widać, że wieje po śniegu w powietrzu, a drzewa są dodatkowym urozmaiceniem. Po raz kolejny przoduje niebo - teraz również ze spadającymi gwiazdami. Czyżby lisica zachciała zostać człowiekiem? A może - jak sugeruje tytuł "by the light" (przy Słońcu) zwierze chce się po prostu ogrzać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz